Vicenza. Początek maja. Ostatnie dni wystawy. I to wystawy nie byle jakiej. Wokół Moneta. Historia krajobrazu od siedemnastego do dwudziestego wieku to nie zwykła wystawa, to prawdziwa podróż. Podróż, którą odbywamy w towarzystwie najwybitniejszych pejzażystów. Stawiamy pierwsze kroki wraz z prekursorami, podpatrujemy życie osiemnastowiecznych miast, zakochujemy się w naturze tak jak dziewiętnastowieczni romantycy, dajemy ponieść się szaleństwu barw wraz z moimi ukochanymi impresjonistami, by na końcu oszaleć z zachwytu nad twórczością Moneta. Gotowi na małą wycieczkę?
Claude Monet, Doma rybaka na skałach w Varengeville, 1882 |
XVII wiek. Powstaje nowy gatunek w sztuce - pejzaż. Do tej pory krajobraz nie był doceniany. Stanowił tylko tło, uzupełnienie. Naszą podróż rozpoczynamy razem z pierwszymi pejzażystami. Otaczają nas holenderskie dzieła Jacoba van Ruisdaela, Meinderta Hobbemy czy Jana van Goyena przedstawiające krajobraz topograficzny (realistyczny - jak zdjęcie z aparatu) oraz francuskie malarstwo Nicolasa Poussina i Claude Lorraina, którzy głównie tworzyli krajobrazy komponowane (niby prawdziwe, ale trochę zmienione, przerobione - taki lekki Photoshop).
Nicolas Poussin, Pejzaż z pogrzebem Fokiona, 1648 |
Giovanni Antonio Canal zwany Canaletto, Basen Świętego Marka, 1738-1739 |
XIX wiek. Wchodzimy w sam środek sporu pomiędzy romantykami a realistami. Z jednej strony sentymentalni Turner, Constable i Friedrich z drugiej twardo stąpający po ziemi Courbet i Corot. Miękki modelunek i bogaty koloryt przeciw wiernemu odtworzeniu rzeczywistości. Konflikt się zaostrza. Wiecie kogo byście poparli?
William Turner, Krajobraz z rzeką i górami w oddali, ok. 1840-1850 |
Gustave Courbet, Fale, 1869 |
Przechadzamy się wśród dzieł impresjonistów i postimpresjonistów. Niby podobni a tak różni. Każdy z nich ma własny sposób na kreację świata na obrazie. Jedni skupiają się bardziej na kolorze inni na linii. Ale każde z tych dzieł ma w sobie trochę magii. Jest w nich coś urzekającego, ujmującego. Renoir, Van Gogh, Pissarro, Degas, Cézanne, Gaugin, Manet, Sisley - są tutaj wszyscy!
Paul Cézanne, Góra Sainte-Victoire, 1885-1887 |
Vincent van Gogh, Gaj oliwny II, 1889 |
Cloude Monet, San Giorgio Maggiore o zmierzchu, 1908 |
Cloude Monet, Katedra w Rouen, poranek, 1894 |
Cloude Monet, Nenufary, 1908 |
Claude Monet, Pole maków niedaleko Giverny, 1885 |
I to już koniec naszej podróży. Otwarcie następnej wystawy w Vicenzie Van Gogh e Tutankhamen. La sera e i notturni dagli Egizi al Novecento (Van Gogh i Tutanchamon. Wieczór i noc od Egipcjan do XX wieku.) przewidziane jest na 24 grudnia 2014 i potrwa do 2 czerwca 2015. Ogromnie żałuję, że mnie już tam wtedy nie będzie, bo zapowiada się ciekawie (Egipcjanie, Caravaggio, Rembrandt, El Greco, Tycjan, Monet, Gauguin, Mattise czy Hopper - brzmi nieźle prawda?). Może Wy będziecie we Włoszech w tym czasie... a może ja też zawitam ponownie. Kto wie? :)
Jeżeli czujecie niedosyt, poniżej znajduje się film promujący wystawę. Dużo dzieł, spokojna muzyka. Polecam.
Jeszcze kilka słów o organizacji. Od strony logistycznej Vicenza wypadła bardzo dobrze. Duża powierzchnia pałacu daje ogromne możliwości wystawowe i zostały one odpowiednio wykorzystane. Pomimo ogromnej liczby odwiedzających spokojnie można było wszystko zobaczyć. Nawet kanapy były, żeby usiąść (z czym wcześniej we Włoszech się nie spotkałam...niestety) Przemili ochroniarze dyskretnie obserwujący otoczenie i zwracający uwagę na niewskazane zachowania jak np. robienie zdjęć w sposób najgrzeczniejszy jaki widziałam. Jedynym minusem był brak opisów po angielsku (przetłumaczone jedynie zostały tutuły obrazów) co dla osób nie parlających po włosku może być lekkim problemem. Ale zawsze można wykupić audioguide'a.
Tutaj znajdziecie informacje o kolejnych wystawach Linea d'ombra, w tym tej w Vicenzie. A pisałam już, że oprócz cudownej wystawy samo miasto też jest cudne? Nie...będę musiała to nadrobić :)
Verso Monet.
Storia del paesaggio dal Seicento al Novecento.
22 luty - 4 maja 2014
Vicenza, Basilica Palladiana
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz