Trwa karnawał! W niedzielę byłam w Wenecji,
aby poczuć i zobaczyć jak to naprawdę wygląda.
Najważniejszym momentem jest
tzw. Volo dell’Agnelo (Lot Anioła), który oficjalnie otwiera obchody karnawału
na Piazza San Marco. Julia Nasi, zwyciężczyni zeszłorocznego karnawałowego konkursu
piękności, w obficie zdobionej sukni zjechała na linie z dzwonnicy wprost w objęcia
tłumu. Niestety pociągi we Włoszech też potrafią się spóźnić, a dodatkowo inauguracja
karnawału przyciąga tłumy (naprawdę tłumy!!!) i nie zdążyłam zobaczyć
latającego anioła. Ulice, a raczej uliczki w Wenecji są tak wąskie, że przejście od stacji kolejowej na plac Świętego Marka (ok. 2 km) w tej rzeszy
ludzi zajęło nam 2 godziny! A trzeba było jeszcze wrócić…Istne szaleństwo! Nie
mówiąc już o podróży pociągiem. Mogę ją jedynie porównać do powrotu z Openera…tylko,
że tym razem do pierwszego pociągu się nie dostałam :)
Podczas weneckiego karnawału ulice pełne są fantazyjnie ubranych ludzi. W tym roku tematem przewodnim była „Fantastyczna natura”, ale i tak królowały tradycyjne maski i stroje. Widziałam jednakże ludzi przebranych za banany (czemu nie?), klocki lego (dobra reklama!) czy kurczaki...
Z ciekawostek: jeżeli masz ochotę wypić
kawę w Wenecji siedząc sobie przy stoliku i podziwiając przechodniów czy miasto musisz wydać 9 euro! Dlatego polecam siadać na ziemi :D
I na koniec tłum. Tłum. TŁUM.
Czyli dlaczego na pewno odwiedzę Wenecję jeszcze raz (byle nie w karnawale!).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz