sobota, 31 maja 2014

Rzym: Dzień 3 - U grobu św. Piotra (czyli: Watykan i Zamek Świętego Anioła)

Dzień trzeci. Po dwóch intensywnych dniach zwiedzania wstawało nam się z trudem, ale się nie poddaliśmy. Nasz plan: Watykan! - najmniejsze państwo świata (nie licząc Sealandu :D). 


W 329 roku Konstantyn wzniósł w tym miejscu pierwszą bazylikę. Następnie przez lata była ona rozbudowywana i przebudowywana, aż w 1626 zakończono proces twórczy. W prace zostali zaangażowani najwięksi artyści renesansu i baroku: Rafael, Michał Anioł, Bernini. Lecz żebyśmy mogli to wszystko zobaczyć musieliśmy tam najpierw dotrzeć. A najwygodniej oczywiście metrem. Od stacji Ottaviano do Stolicy Apostolskiej jest zaledwie 5 minut spaceru, podczas którego uprzejmi, lecz dość namolni przewodnicy oferują swoje usługi, a różni uliczni sprzedawcy próbują wcisnąć biednemu turyście swoje produkty.

Plac św. Piotra
Pierwsze wrażenie: Plac. Ogromny. Przepiękny. Z masą ludzi przemierzających go wzdłuż i wszerz. Kolumnada Berniniego robi ogromne wrażenie. Szczególnie te dwa magiczne punkty, w których 4 rzędy kolumn zlewają się w jeden! Dodatkowo dwie fontanny i olbrzymi obelisk. Ustawiliśmy się w kolejkę i razem z innymi oczekiwaliśmy na wejście. W sumie ok. 30-40 minut.

Na Placu św. Piotra
Przed zwiedzeniem Bazyliki istnieje możliwość wejścia na kopułę. Są do wyboru dwie ceny 5 i 7 euro. Studencka oszczędność podpowiedziała nam, żeby zapłacić mniej. Bo różnica to tylko ok. 200 mało wymagających schodków, które w wersji droższej pokonuje się windą. A i tak później całą resztę (kolejne 300) trzeba przejść na piechotę. Jak dla mnie sama przyjemność, gdyż wszystko ładnie zabudowane (z moim lękiem wysokości nie zawsze jest miło wdrapywać się na wysokości). Niektórzy ze znajomych narzekali na ciasnotę i krzywe ściany (ale w końcu to kopuła!). Na szczęście mnie problem klaustrofobii za bardzo nie dotyka. A widok z góry? Przepiękny! Idealna symetria Placu Świętego Piotra, Ogrody Watykańskie (do których wstęp kosztuje fortunę: ok. 20 euro, a z góry można je dokładnie obejrzeć), wijący się Tyber, na horyzoncie wzgórza... Ogólnie rzecz ujmując: naprawdę warto!

Widok z kopuły Bazyliki św. Piotra
Zeszliśmy na dół robiąc przystanek na małe zakupy pamiątkowe (jestem miłośniczką kartek!). Wyszliśmy bocznymi drzwiami do Bazyliki... i nas powaliło! Nie tylko architekturą czy zdobieniami (choć i one były zniewalające), ale także tą świadomością świętości miejsca, że zaledwie kilka metrów pod stopami znajduje się grób św. Piotra, a krok od nas jest ten ołtarz, przy którym tylko papież może odprawiać mszę. Niezwykłe przeżycie! Dodatkowo ten baldachim Berniniego i jego 20-metrowe kolumny, ta Pieta Michała Anioła, to Tabernakulum Berniniego, ta kopuła Michała Anioła (czy ja cały czas powtarzam te same dwa nazwiska? :D). Po prostu przepięknie! Niestety nie można wejść do Grot Watykańskich (od czasu przeniesienia grobu Jana Pawła II do Bazyliki Groty są zamknięte dla zwiedzających i nie wiadomo kiedy zostaną otwarte). Nie weszliśmy też do Nekropolii, gdyż potrzebna jest wcześniejsza rezerwacja (dziennie odwiedzić je może tylko 250 osób!) ani do Skarbca (w sumie nie wiem dlaczego - byliśmy tak przejęci przebywaniem w Watykanie, że jakoś nam ten skarbiec umknął).

Watykan z tarasu widokowego w Zamku Św. Anioła
Kolejne kroki skierowaliśmy do Muzeów Watykańskich (w międzyczasie pożywiając się lodami). Zdziwiła nas dość krótka kolejka - byliśmy tak ok. 14.30, a czekaliśmy do kas zaledwie z 10 minut. Po zakupie biletów udaliśmy się do Cortille della Pigna, by pod wielką szyszką zdecydować co zobaczymy. Zwiedzenie całego muzeum zajmuje ok. 5 godzin dlatego warto dowiedzieć się wcześniej co gdzie się znajduje i wybrać to co najbardziej interesuje. Jedni wolą sztukę Egipcjan, inni Greków, a jeszcze inni włoskiego renesansu. Każdy tu znajdzie coś co mu podpasuje. Nawet największy malkontent kulturalny! Ale to co zobaczyć muszą wszyscy (i naprawdę wszyscy oglądają, bo tłumy są nie do opisania) to Stanze Rafaela i Kaplica Sykstyńska. Pierwsze to prywatne pokoje (cztery!) papieża Juliusza II wymalowane freskami przez Rafaela i jego uczniów (wśród nich dość znana Szkoła ateńska  - zamieszczana chyba w każdym podręczniku języka polskiego). Natomiast Kaplica to prawdziwa perełka. Sąd Ostateczny można oglądać godzinami i wyszukiwać nowych szczegółów. A do tego jeszcze ten sufit i te ściany! Koniecznie weźcie ze sobą przewodnik bo inaczej się pogubicie! 

Zbiory Muzeów Watykańskich
Na koniec dnia po dobrej kawce (wystarczy odejść dwie przecznice od głównej ulicy a ceny maleją z 7 na 3 euro) udaliśmy się do Zamku Św. Anioła. Budowli o mrocznej przeszłości, która początkowo była Mauzoleum cesarza Hadriana (139 rok), a następnie przekształciła się w fortecę i rezydencję papieży w jednym. Warto wejść do środka by zobaczyć ciemne i wilgotne podziemia (dawne więzienie), bogato zdobione komnaty papieskie, ciekawie prezentujące się gabloty ze zbrojami i bronią oraz przepiękny widok z tarasu na Watykan, na rzekę, na Rzym po prostu.

Zamek Św. Anioła - widok z mostu
Dzień zakończyliśmy posiłkiem po drugiej stronie Tybru - jedząc po raz pierwszy kwiaty cukinii i pijąc domowe wino. Wracając zrobiliśmy jeszcze kilka zdjęć i udaliśmy się na spoczynek.



Dodatkowo z serii Rzym na długi weekend ukazały się:
W najbliższej przyszłości będziecie mogli przeczytać:
  • Rzymskie knajpy, w których jadłam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz